Biorę odpowiedzialność za to, co mówię, nie za to, co Ty rozumiesz.

niedziela, 26 października 2025

Po weekendzie – intensywnie i pozytywnie.

Intensywny czas zwieńczony spokojnym popołudniem w domu, potem będzie już tylko niespokojnie.
    Jedyne co mi przychodzi na myśl, by podsumować to i owo, to że sobota po tygodniu wstawania o 5:01, kontynuuje wstawanie o 5:01. Zaczynam od jutra nowy tydzień i dalej będę wstawać o 5:01. Zero odpocznienia, zero litości. Ale chciało się, to się ma.
    Szkoła mnie troszkę przytłoczyła. Niby zaoczna, ale w grudniu egzaminy. Sęk w tym, że ze wszystkich testów zaliczających, od mniej więcej dwóch tygodni miałam czas żeby zrobić pół jednego, a gdzie nauka, by zdać egzaminy semestralne?
    EDIT: Ten post piszę równe 8 minut, więc nawet nie próbujcie...


Celowo wybierałam spośród szkół o adresach w bliskim centrum miasta. Celowo podróżuję do szkoły komunikacją. Wykorzystuje zjazdy do twórczego podróżowania przez Łódź. Bajeczny świt zastał mnie na przystanku i mam z tego radość.
    Po szkole było jeszcze owocniej. Przygotowałam sobie część materiału do publikacji o modernistycznym budynku nieopodal, miałam wieczorem do niego wejście, podczas którego czułam się jak u siebie. Jeżeli event organizują osoby, które Cię znają, bariery nie istnieją. Przebiegłam z aparatem cały budynek, od piwnic po ostatnie piętro. Niestety wyjście na patio było zamknięte.
    Zanim powiem co to za event...

Umówiłam się na kawę w Fuzji. Fuzja to jedno z moich ulubionych miejsc w Łodzi gdzie życie kulturowe przejęło włości Scheiblera, którego dom niedawno pokazywałam, a jego barwną secesyjną elektrownię, wrzucałam rok temu w iluminacjach świątecznych. Na terenie cały czas trwają prace budowlane. Choć Fuzja jest dostępna dla gości od lat, to jeszcze nie koniec dla panów budowlańców. Jest ciekawie.
    Tym razem zrobiłam kilka zdjęć z mojej ulubionej perspektywy z góry. W sierpniu miałam rzadką okazję fotografować turbiny. Zgromadziłam chyba dostatecznie sporo dokumentu, by napisać o Fuzji i ładnie ją pokazać.
    Ale o turbinach i elektrowniach, puszczę najpierw ciekawszy materiał, bo mam jeszcze zdjęcia z węgierskiej elektrowni i z dwóch łódzkich. Żadna już nie działa i tylko jedna z nich jest urbexem.

Wróćmy do eventu.


Materiał o architekturze łódzkiej szkoły z okresu modernizmu powojennego, jak ogarnę, to pokażę, a że mam mniej czasu niż zwykle, to raczej nie prędko.
    30 lat ma zbór, do którego czasem chodzę. Chrześcijański kościół biblijnie wierzących, na który nie łożę, bo nie mam, a i tak jestem jego częścią – informacja dla wszystkich, którzy uważają, że kościoły inne niż katolicki, to sekty.
    Sektą z definicji jest taki zbór, który doi i pierze mózgi.

Obejrzeliśmy filmik i zdjęcia z początków tegoż zboru. Usłyszeliśmy historie budowania go. To są dla mnie nowe rzeczy, bo nie znałam tak dobrze wszystkich szczegółów.
    Wszystko zabawnie przedstawione, to była gala w takiej aranżacji z dobrym pomysłem, z jajem. Dobrze się bawiłam. Żałuję, że nie mogłam zostać do końca, ale ponieważ w niedzielę też musiałam wstać o 5:01, rozsądek podpowiedział mi, że należy wyjść, świadomie rezygnując z bankieciku i pogaduszek.

Niewyspanie mi się gromadzi i w szkole niestety nie czułam się dziś (niedziela) dobrze. Zasypiałam mimo mocnej kawy, mimo że jest ciekawie na lekcjach i lubię tam być. Nie dawałam rady, mój mózg odpływał mimo woli. Nic na to nie poradzę.
    Chodzi o to, że w nocy prawie nie śpię, nie o to, że wcześnie wstaję, bo przywykłam, poza tym jestem ranny ptaszek. Ale niestety mam tak czasami... krótko mówiąc, jak przekwitnę, to nie będę mieć tego problemu. Pewnie będę mieć inne, ale nie wiadomo, może nie...
    W ogóle nie dziwi mnie modlitwa Żydów (panów), którzy dziękują za to, że nie urodzili się kobietami. W ogóle nic a nic. I wcale nie uważam, by była seksistowska. Ja to ROZUMIEM.
    A i bolał mnie żołądek, prawdopodobnie przedawkowałam przeciwbólowe.

W tym tygodniu trochę przeprogramuję swoje priorytety codzienne, potrzebuję mieć więcej czasu na naukę. Mam tylko jeden wylot na zdjęcia, tym razem za Łódź z U. Marszałkowskim, będzie ciekawie.
    Jedno spotkanie z terapeutką. Liczę na to, że w najbliższy weekend odtajam w dalekiej podróży, ale będzie ona zasłużona. Powinnam się wyrobić. Mam jeszcze sporo czasu.
    A tymczasem zmykam na kolację. I 5:01 mówimy sobie dzień dobry. ;) A potem do pracy.

1 komentarz: