Dawniej nie było tego problemu. Samochód od paru lat stał zawsze w tym samym miejscu, nigdy nic się nie wydarzyło. Tego lata ktoś ukradł znaczek z maski. Pomyślałam, mała szkoda, ale dziadostwo tak czy siak. Później się okazało, że znaczek kosztuje sporo i dlatego do tej pory jeżdżę bez. Z zamiennikami nie jest tak łatwo...
Później zdewastowano cały bok samochodu, prywatne dochodzenie wykazało, że dokonano tego lawetą. Policja jeszcze nie wszczęła śledztwa, kiedy ja już miałam sprawcę. Nie skomentuję tego...
Pomógł kolega, który zasugerował gdzie szukać. Wyprzedzam pytania, na ulicy nie ma kamer, ale kolega wiedział, kto może mieć z zasięgiem na tę ulicę.
Samochód jeszcze jest niezrobiony, bo ubezpieczyciel zawsze sprawę kieruję do orzecznika, który na podstawie wyceny z autoryzowanego serwisu, oświadcza, że auta nie opłaca się remontować. Nie ważne, że chodzi tylko o blachę, a samochód jest sprawny i bezawaryjny. Na złom.
I tu pomógł inny kolega, który zaproponował serwis nieautoryzowany, który daje sobie radę z ubezpieczycielami. Od miesiąca jestem w kolejce do zamawiania części, wiec jeszcze poczekam, na razie jeżdżę pogniecionym samochodem. Ale faktycznie ci goście są skuteczni i radzą sobie.
Parę nocy temu jakiś idiota powyłamywał wycieraczki w samochodach na tejże ulicy. Poruszyłam sprawę na FB grupie mieszkańców mojego osiedla i parę osób potwierdziło, że w nocy po drugiej godzinie, grupa pijanych Ukraińców tędy przechodziła.
Cały mechanizm wycieraczki tylnej jest do wymiany.
Samochód w kilka miesięcy zmienił się nie do poznania. Jeżdżę czymś co przypomina auta trafiające na szrot. Może mi to nie uwłacza, bo to tylko wygląd, ale ładuje się pieniądze w auto niszczone nie z własnej winy. Ile trzeba czekać aż dziadostwo zacznie w autach szyby wybijać i ktoś z władz się (może) ogarnie?
I nie chodzi nawet o zamontowanie kamery na ulicy, bo zmieni to tyle, że będziemy mogli sobie obejrzeć, jak ktoś daną szkodę zrobił. Interwencji nie będzie i nikt winowajcy nie złapie. A nawet jeśli, to przecież "to nie był on". No i standardowe "za niska szkodliwość społeczna".
![]() |
| Tu powykręcane wycieczaki w innym samochodzie. |






Faktyczni, najgorsze, że sprawa może się powtarzać! Wkurzające bardzo!
OdpowiedzUsuńU nas na osiedlu tez widuję podrapane auta, obite, niekiedy z przebitymi oponami.
Dlatego wynajmujemy garaż blaszak za małe pieniądze, niedaleko domu, ale auta używamy tylko na wycieczki.
Garaże mamy dalej od bloku, trzeba by dodać około 15 min. więcej do każdego wyjazdu, ale chyba warto... Z tym że w obecnym czasie nie stać mnie na wynajmowanie garażu, bo teraz pracuję za mniejsze pieniądze, by mieć czas na naukę, bez rezygnacji z innych, także ważnych dla mnie spraw. Ten stan będzie się utrzymywać, aż nie uzupełnię edukacji. Wówczas będę mogła skupić się na zarobkach. Z tymże debile generują dodatkowe, niepotrzebne wydatki i nie ukrywam, że z tym robi się ciężko.
UsuńO, k***! - że tak powiem.
OdpowiedzUsuńW mojej okolicy nie ma na szczęście takiego chuligaństwa i oby tak pozostało. Ale kiedy we mnie wjechała jakaś dziunia, ubezpieczyciel zrobił dokładnie tak samo jak w Twoim przypadku: auto - bezwartościowy złom, koszt naprawy przewyższa wartość rynkową, bla, bla, bla. Poradziłam sobie, ale ile człowiek musi nerwów zjeść przez kretynów, to się w pale nie mieści (bez względu na rozmiar pały). A to Polska właśnie.
Auto wcale nie jest mocno stare, ja rozumiem jakbym miała jakiegoś strasznego grata. Ale tak jest za każdym razem, moje pierwsze auto w ten sposób straciłam, bo po stłuczce "naprawa przewyższała wartość". Sprzedałam go na części, bo nie było mnie stać na naprawdę, a to był naprawdę dobry i bezawaryjny samochód. Tyle że znacznie starszy, więc nie wojowałam.
UsuńTego byłoby szkoda, bo wycena jest bezpodstawna, a dotyczy tylko karoserii.
Aż trudno w to uwierzyć, że ludzie tak nie szanują czyjejś własności
OdpowiedzUsuńJeszcze przed rokiem to się nie działo tak nagminnie. Wiadomo, czasem ktoś kogoś zarysował, bo ciasna ulica, ale teraz to przechodzi ludzkie pojęcie. Z jedynych informacji jakie mam, od naocznych światków wielu zdarzeń przy tej ulicy, robią to nasi goście, ale nie chcę na bardziej oficjalnych stronach puszczać takiej informacji.
UsuńNo nie wiem, co rzec, bo byłabym strasznie zdenerwowana. Poza tym trudno mi zrozumieć takie postępowanie. Naprawdę. mam wgrane w mózg: nie twoje, nie ruszaj. Ale widać, że ludzie są różni. Polska i jej mentalność: do""""ć sąsiadowi.
OdpowiedzUsuńJak już wyżej napisałam, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że to wcale nie o Polaków chodzi.
Usuń