Myślę, że jeżeli w duszy gra ciepła melodia, to nie ma mowy o nostalgii i narzekaniu na jesień. Kasztany błyszczą pod nogami, liście błyszczą kolorami po deszczu, jest po prostu pięknie. Wiatr już zimny, przeszywający, czy nie powtarzam już do znudzenia, że marznięcie jest kwestią właściwego ubioru?
Dynia króluje w kuchniach i na wystawach. Pamiętam, że kiedyś miałam szał na zupę dyniową, ale tylko z jednego przepisu. Inna mi jak dotąd tak nie smakowała. Ale czy znajdę czas żeby się za to zabrać... Domatorem nie jestem, przepisy wybieram nie dłuższe w wykonaniu niż 10 minut, szaleństwo wrażenia przyspieszonego czasu, trwa nadal.
Jedna okropna rzecz nam odejdzie, której nie znoszę. Podobno zmianę czasu pożegnamy w przyszłym roku. Ostatni raz przestawimy zegarki na czas letni w 2026. Pożyjemy, zobaczymy, czy te słowa staną się ciałem.
![]() |
Prezes Anna. |
Wspomnę o jednym reportażu historycznym z kamienicy, którego treść pojawiła się już na łamach łódzkiego bloga. Wiecie jak się dostałam? Zaprosił mnie pracownik stamtąd i osobiście oprowadził po obiekcie. Potem widywaliśmy się w ramach turystycznych wypraw rowerowych gdzie użyczałam im mojej oprawy graficznej (film i zdjęcia) w ramach autopromocji.
Coś się w jego głowie dziwnego uroiło, że pewnego dnia przysłał mi treść SMSem, żebym więcej nie pojawiała się na tych eventach, bo zniszczyłam mu życie, zdrowie i rodzinę. Zapytałam jakim cudem to zrobiłam, niczego w tym kierunku nie robiąc?? W zasadzie nawet nie miałabym możliwości, bo zawsze widywaliśmy się na neutralnym gruncie w miejscach publicznych. Zresztą PO CO??!!
Odpowiedzi nie dostałam. O tej sytuacji poinformowałam jego kolegę, który, notabene, był ważną częścią wszystkich tych eventów. Wysłałam mu nawet screen tego SMSa.
Sprawa ucichła, nie wiem co dalej z tym dziwnym człowiekiem. Faktycznie na żadnym evencie nie pojawiłam się, bo nie chciałam scen. Skoro okazał się szalony, po co dmuchać w ogień? Może jakbym miała towarzystwo, pojechałabym, bo mi wolno jako uczestnikowi, ale że działam sama, wolałam nie ryzykować. Nie jestem strachliwa, ale wiadomo co mu jeszcze do łba przyjdzie?
Osobiście uważam, że to jest po prostu chory człowiek i najprawdopodobniej jakiś padlinożerca.
Coś się w jego głowie dziwnego uroiło, że pewnego dnia przysłał mi treść SMSem, żebym więcej nie pojawiała się na tych eventach, bo zniszczyłam mu życie, zdrowie i rodzinę. Zapytałam jakim cudem to zrobiłam, niczego w tym kierunku nie robiąc?? W zasadzie nawet nie miałabym możliwości, bo zawsze widywaliśmy się na neutralnym gruncie w miejscach publicznych. Zresztą PO CO??!!
Odpowiedzi nie dostałam. O tej sytuacji poinformowałam jego kolegę, który, notabene, był ważną częścią wszystkich tych eventów. Wysłałam mu nawet screen tego SMSa.
Sprawa ucichła, nie wiem co dalej z tym dziwnym człowiekiem. Faktycznie na żadnym evencie nie pojawiłam się, bo nie chciałam scen. Skoro okazał się szalony, po co dmuchać w ogień? Może jakbym miała towarzystwo, pojechałabym, bo mi wolno jako uczestnikowi, ale że działam sama, wolałam nie ryzykować. Nie jestem strachliwa, ale wiadomo co mu jeszcze do łba przyjdzie?
Osobiście uważam, że to jest po prostu chory człowiek i najprawdopodobniej jakiś padlinożerca.
Złych ludzi spotykam ostatnio częściej niż dawniej, ale jest to wynikiem wyłącznie tego, że od ponad roku wychodzę więcej do ludzi. Kiedyś spotykałam uczciwe osoby, bo unikałam kontaktów.
Miałam jakiś czas pracę dodatkową, zajmowałam się socialmediami pewnej kawiarni. Wysłałam sporo materiałów, bo właścicielka chciała zobaczyć na co mnie stać. One nie zostały nigdy opublikowane. Później przejęłam FB i IG i zaczęłam sama publikować, ale było tego jeszcze niewiele.
Miałam już podpisać umowę, ale wtedy zrezygnowałam z uwagi na czas pracy, bo kawiarnia działała bardziej jak klub nocny, czy raczej: w dzień była zwykłą kawiarnią, a w nocy tanecznym klubem techno. Robiłam relacje z nocnych imprez – dlatego zrezygnowałam, bo mam jeszcze etat na ranną zmianę, a w weekendy szkołę i to przestało być kompatybilne ze sobą.
Właścicielka zdeklarowała się na zapłacenie mi za cały wkład. tj 700 zł.
Później pani zwodziła mnie przez 2 tyg., a następnie przestała ode mnie odbierać telefon i odczytywać wiadomości. Zapomniała jednak, że nadal jestem "przypięta" do social mediów kawiarni. Skasowałam wszystkie materiały jakie dodałam i opuściłam rolę admina.
Miałam jakiś czas pracę dodatkową, zajmowałam się socialmediami pewnej kawiarni. Wysłałam sporo materiałów, bo właścicielka chciała zobaczyć na co mnie stać. One nie zostały nigdy opublikowane. Później przejęłam FB i IG i zaczęłam sama publikować, ale było tego jeszcze niewiele.
Miałam już podpisać umowę, ale wtedy zrezygnowałam z uwagi na czas pracy, bo kawiarnia działała bardziej jak klub nocny, czy raczej: w dzień była zwykłą kawiarnią, a w nocy tanecznym klubem techno. Robiłam relacje z nocnych imprez – dlatego zrezygnowałam, bo mam jeszcze etat na ranną zmianę, a w weekendy szkołę i to przestało być kompatybilne ze sobą.
Właścicielka zdeklarowała się na zapłacenie mi za cały wkład. tj 700 zł.
Później pani zwodziła mnie przez 2 tyg., a następnie przestała ode mnie odbierać telefon i odczytywać wiadomości. Zapomniała jednak, że nadal jestem "przypięta" do social mediów kawiarni. Skasowałam wszystkie materiały jakie dodałam i opuściłam rolę admina.
Ja nie jestem mściwa i wredna. Niektórzy twierdzą, że powinnam im usunąć wszystkie konta.
Już rozumiem, dlaczego im ten biznes nie idzie, są po prostu nieuczciwi.
Już rozumiem, dlaczego im ten biznes nie idzie, są po prostu nieuczciwi.
A ja mam nauczkę, by nawet nie kiwnąć palcem bez podpisania umowy, by na przyszłość mieć podkładkę.
Muszę uważać, być ostrożniejsza, bo ten biznes w takich sposób się nie rozkręci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz