Kiedy ktoś jest ładny, mądry, w czymś lepszy, a nawet magnetyczny – zamiast inspiracją, staje się problemem, tematem plotek... czyżby system samoobrony? Lekki dyskomfort przy osobie, której blask zwyczajnie uwiera w dupę?
Czy to może zwykły mechanizm obronny własnego nadętego ego?
Pojawia się w głowie chory dialog – skoro on/ona ma to wszystko, to pewnie jest .......... i tu sobie wpisz dowolne.
Miast tego, łatwiej zrobić sobie projekcję i nieświadomie przenieść na tą osobę swoje kompleksy, opowiadając w towarzystwie głupoty. Ale nie sprowadzisz do własnego poziomu osoby, która błyszczy - sorry - i oślepia twoje ego.
Już nie pamiętamy, że można się cieszyć z cudzych sukcesów, budować relacje radości, a nie własnych lęków i prowokacji. Najzdrowsze relacje buduje się, gdy cudzy blask nas inspiruje i motywuje, a nie odbiera naszą wartość.
Zdrowi umysłowo ludzie KARMIĄ się talentem i sukcesami innych, pozwalając im świecić obok siebie i będąc z tego niejako dumnymi. Bez zazdrości i rozsiewania plot za plecami.
I dodam to, dla jasności – moje środowisko składa się z przyjaciół, kolegów i znajomych. A znajomi w dużej mierze zajmują przedział dla osób, z którymi muszę mieć do czynienia, a niekoniecznie chcę. I tam jest bagno.
