Dopiero ruszyłam folder z Niemiec, posegregowałam zdjęcia, teraz potrzebuję znaleźć czas na obróbkę. Może delikatne poprawki jednej sztuki nie zajmują mi dłużej niż 15-30 sekund, ale mam tego parę setek sztuk.
Może to tylko drobne ingerencje, bo uczę się robić takie zdjęcia, by nie musieć niczego poprawiać, ale bez nich nie puszczę foty w obieg, tak już mam. Poza tym i tak trzeba przerzucić RAWy na zwykły plik.
Zanim więc rozpocznę opowieść z podróży, będę potrzebowała jeszcze trochę czasu... A życie jest bezlitosne ;) dzieje się cały czas, a czas jakby został skrócony.
Odwiedziny kawiarni na moim osiedlu z przyjaciółką.
A kto powiedział, że w kawiarni trzeba pić kawę? Zamówiłyśmy smaki lata i na tym się nie skończyło. Wprowadziłyśmy taki kolor i takie ciepło, że trzeba było drzwi otworzyć, bo zaduch zaczął panować...
Serio, musiałyśmy poprosić o wietrzenie sali, bo za dużo słońca przyniosłyśmy ze sobą. I zamówiłyśmy lody. Ta kawiarnia będzie nas kochać.
Ludzie teraz tak mały pozytywizmu mają w sobie... Mam wrażenie, że zrobiłyśmy kelnerce dzień, zaczęła się więcej uśmiechać.
![]() |
Kawiarnia na Teofilowie przy ul. Traktorowej. |
Chce mi się iść na jesienne zdjęcia, ale słowo daję, nie mam kiedy. I ciągle do puli planów, dochodzą sprawunki, które wypadają nagle, czasami z mojej winy. Np. wczoraj byłam na zakupach, ale zapomniałam o jednym artykule (nie było go na liście zakupów, ale jest ważny) i muszę dziś nadprogramowo znowu iść do sklepu. Będę musiała z czegoś przez to zrezygnować, bo się po prostu przez ten sklep nie wyrobię.
W piątki popołudniu traci się na zakupy więcej czasu, bo kolejki są wydłużone o 100%. Byle nie iść w sobotę, bo to już 300% procent do długości kolejki.
A jest teraz po prostu bajecznie i drzewa są już ozłocone. No ale spacer na foty muszę przełożyć. Weekend mam zajęty, może wieczorem, ale to już nie będzie jesienny kontent, bo będzie ciemno, gdy opuszczę mury szkolne.
Wieczorne też chcę zacząć robić, bo rozpoczyna się na to sezon i już zacieram łapki. Tylko żeby mi ta jesień przed nosem nie umknęła...
Cyknięte na szybko przez szybę.
Teraz na pierwszy rzut najlepiej by było iść poszukać jesiennych kadrów w parku. Zawsze mam takie dwa motywy na ozłoconą porę roku: 1) przyroda i 2) miasto.
Na początku jesieni byłam w Parku Poniatowskiego, więc na upartego można punkt odhaczyć, więc aż takiej posuchy nie ma, ale to stanowczo za mało, zważywszy na przyjemność jaką w sobie ma szwendanie się w jesiennej aurze, bo jestem zdeklarowaną jesieniarą. Niemniej, brakuje mi pajęczynek...
Co do punktu drugiego, to jest bardzo przyjemna sprawa, wystarczy wiedzieć gdzie rośnie najwięcej bluszczu na budynkach. Już robią się krwisto czerwone. :)
A to moje ulubione pajęczynki w porannej mgle. Tę cyknęłam na parkingu pod pracą.
Tymczasem Drezno zaczęło już wpadać na FB. Jakby więc ktoś miał ochotę zerknąć, napraszam, stworzyłam drezdeński album w zdjęciach na Łódź - tutaj żyję. Bo przecież nie samą Łodzią człowiek żyje, a strona pomieści wszystko. I odbieram znaki od obserwatorów, że zdjęcia z innych regionów świata, tą są miłe ich oczom.
Stroma ma jednak konkretny kontent, co zawęża kręgi moich działań, teoretycznie nie powinna wrzucać niczego spoza województwa, ale... no ale... to jest prowadzone w formie bloga Łodzianki, więc myślę, że od czasu do czasu razić nie będzie.